Mariusz Stoppel
Znawcy szachów piszą o solvingu (z ang. rozwiązywać, problem)
np. w taki sposób: „Zgodnie z definicją sprecyzowaną przez
FIDE – szachy są jedną z najstarszych, intelektualnych i
kulturowych gier, która stanowi kombinację sportu, naukowego
myślenia i elementów sztuki. Myśliciele i znawcy szachów
wielokrotnie dodawali takie uzupełnienia: „Szachy są wiedzą pod
względem treści, sztuki pod względem formy, grą zaś w swej
istocie“ oraz „Szachy zawierają w sobie elementy kultury,
sztuki i intelektualnych zdobyczy całej historii cywilizacji“.
Patrząc z tego punku widzenia „Solving“ nie spełnia
podstawowych kryteriów fidowskiej definicji szachów,
jakimi są elementy sztuki, oryginalności czy twórczości.
Solvingowcy nie zostawiają po sobie ani pięknych partii, ani
kombinacji, tylko wyniki rywalizacji.”. Postaje jednak pytanie:
Czy oby na pewno? Patrząc na bohaterów sobotniego przedpołudnia
w MDK-1 chyba nie do końca: jedni siedzą nad pustą szachownicą (patrz:
głowa w blat!), drudzy szybko machają dwiema rękami po szachownicy,
przestawiając nerwowo figurki i prosząc o natchnienie, jeszcze
inni-zapatrzeni tylko w kartkę z zadaniami mozolnie zapisują pomysły.
Rodzi się jeszcze jedno pytanie: Czy znajdują w tym radość? A może
sposób na walkę z abstrakcjami-wiatrakami szachowymi i samym
sobą? Tego nie wiem. Jedno jednak pewne- dziesięć osób przez
godzinę próbowało, próbowało i… próbowało.
Z głów unosiła się para, a ręce były spocone (wszystko
oczywiście dzięki ikonie polskiego solvingu- Piotrowi Murdzi)! Tuż po
wszystkim, przed wręczeniem nagród i pucharów
(podziękowania dla Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Bydgoszczy), kiedy
na „telebimie” roztrząsaliśmy prawidłowe rozwiązania,
uśmiechy gościły na każdej twarzy. 10 herosów-dlaczego tak mało?
Czyżby to faktycznie „sztuka dla sztuki”?
|