|
|
Mariusz Stoppel
Tym razem pod Tarnowem spotkali się
teoretycznie najlepsi młodzi polscy szachiści. Wśród
faworytów mieli brylować Kacper Piorun, Marcel Kanarek i Klaudia
Kulon. Nasza - zredukowana do ośmiu osób (bez M.Tarczykowskiej i
M.Raczyńskiej) - reprezentacja KPZSzach miała pokazać lwi pazur. Tak
się jednak nie stało. O ile za sukces należy uznać 13 miejsce Oktawii
Kotuli z bydgoskiego EMDEK-u w kategorii D-18, o tyle pozostali nie
błyszczeli. Nie można odmówić waleczności Mateuszowi
Brzezińskiemu i Izie Siergiej, ale ich 50% zdobytych punktów nie
odzwierciedla chyba w pełni ich dobrej postawy. W pierwszej części
zawodów świetnie spisywała się też Agnieszka Przybielska.
Niestety, u wszystkich zadecydował przede wszystkim brak ogrania.
Przedstawiciele naszego województwa rzadko albo nawet wcale nie
konfrontują się z krajową czołówką, nie uczestniczą w znaczących
turniejach juniorskich. W czasie finałów nie ma już czasu na
nadrabianie zaległości, a same dobre nastawienie nie może już
wystarczyć do odniesienia sukcesów. "Ogrywanie" się w regionie
głównie w szachach szybkich i z seniorami, którzy w
większości dawno już nie pracują nad szachami, nie może dać pożądanych
efektów.
Co do samej Chotowej: dobre warunki turniejowe, świetne wyżywienie,
niezłe miejsca noclegowe, interesująca ze względu na krajobrazowość
okolica i wysoka cena usług-to już powoli standard na imprezach tej
rangi. "Trzeba" powoli przyzwyczajać się do wysokich cen. A może szukać
kwater nie związanych z organizatorami? Myślę, że powinno się to
sensownie przemyśleć, także z uwagi na to, że duża grupa
finalistów, wedle zasłyszanego na zawodach stwierdzenia znanego
trenera, to tylko "wiesołyje turisty". Dodam na zakończenie, że nad
kadrą wojewódzką opiekę, oprócz autora tej relacji,
sprawował też niezmordowany Paweł Jaroch.
|
|