Mariusz Stoppel
Tegoroczne mistrzostwa juniorów starszych odbyły się w
malowniczym Murzasichle. Wieś, na której obejście potrzebne
byłoby kilkadziesiąt minut, emanowała pięknymi, tatrzańskim szczytami i
ulicami, których pokonanie niejednokrotnie wymagało przejścia
nawet 4 km. Na sali gry "U Aniołka" panowała raczej ciasnota, a w
górnej, nietransmisyjnej części słychać było szczękanie drewna.
Co do samych zawodów: ośmioosobowa ekipa kujawsko-pomorska
(zredukowana o W.Mikołajczaka i M.Majdzińskiego) starała się podjąć
walkę z najlepszymi. W swoim stylu i z wielką determinacją zagrał
Kacper Drozdowski, który potwierdził swoje wielkie umiejętności
i zdobył złoto. Nie przyszło mu to jednak łatwo-w grupie do lat 16
bowiem trwała do końca zacięta walka, a drugi z "naszych"- Łukasz
Licznerski- był dosłownie o krok od medalu. Zabrakło nieco
doświadczenia i wcześniejszego ogrania w silnych turniejach. Bardzo
przyzwoicie zagrała też Karolina Skoczek, choć zajęte 27 miejsce nie
oddaje w pełni jej gry: cztery ostatnie rundy grała z lepszymi od
siebie-nawet o ponad 200 punktów rankingowych przeciwniczkami, z
którym dotyczyła nawet 5,5 godzinne potyczki. Na swoim poziomie
zagrał Mateusz Brzeziński i (5 z 9-21 msc), nieco gorzej Przemek Bokiej
(4,5 z 9-29 msc) oraz Monika Traczykowska (4 z 9-23 msc). Nasze
debiutantki-Patrycja Potyrała i Karolina Dembińska, niestety, mimo
podejmowanych na swoje możliwości starań, nie poradziły sobie z
rywalkami.
Na deser pozostawiłem sobie dwie kwestie: szkolenie dla trenerów
i instruktorów i zakwaterowanie zawodników. To pierwsze
trwało cztery dni (wykładowcami byli Jacek Bielczyk, Marek Matlak i
Waldemar Świć). Ciekawe spostrzeżenia i informacje tych spotkań nie
przekładają się jednak, moim zdaniem, na jakość pracy szkoleniowej.
Dlaczego? Bo w głównej mierze dotyczą tylko czołowych polskich
juniorów. Zresztą w rozmowie z innym, wybitnym trenerem (celowo
nie wymienię jego nazwiska), usłyszałem opinię, która mnie nieco
zatrwożyła. Wynika z niej fakt zobojętnienia PZSzach wobec kwestii
powiększania w Polsce liczby wykwalifikowanych szkoleniowców. Ja
sam czekam na rozpoczęcie podyplomowych studiów trenerskich już
prawie dwa lata "Warszawkę" jednak to nie niewiele obchodzi. Skąd się
ma brać więc wiedza szkoleniowców i świeży narybek młodych
talentów? Czy w Polsce świetnie grają w szachy tylko Świersz,
Dragun i Duda? I tylko w nich warto inwestować? Zresztą dwaj ostatni
nie zmieścili się na tzw "pudle". Hmmm …..Druga sprawa: polecam
niekorzystanie z miejsc noclegowych oferowanych przez organizatora:
tłok i cena! Nasza ekipa spała w Domu Wypoczynkowym "Bernadetta"
kierowanym przez państwa Teresę i Andrzeja Parów. Po prostu
rewelacja: takiego pobytu pod względem komfortu zamieszkania i
przepysznego wyżywienia jeszcze na MPJ nie przeżyłem. A do tego
stworzona naprawdę rodzinna atmosfera tylko służy młodzieży. Trzeba
jednak nieco wysiłku by takie miejsce znaleźć. Cisza i spokój,
tylko my, i kilka stów w kieszeniach klubów. Jeszcze raz
wielkie podziękowania i ukłony - pani Tereso i panie Andrzeju. W
imieniu trenerów: Mariusz Mazalon i Mariusz Stoppel.
|